Magdalena Gwóźdź - klasa 2 LT
I miejsce w Konkursie
„Przeczytaj książkę w ferie”
za recenzję książki ,,Piata fala”
Ricka Yanceya
Zanim Cię znalazłem, sądziłem, że jedynym sposobem na przetrwanie
jest znalezienie czegoś, dlaczego warto żyć. To nieprawda. Żeby przetrwać,
trzeba znaleźć coś, dla czego warto umrzeć.
Piąta fala Rick Yancey
Po
tę książkę sięgnęłam przez przypadek, gdy krążyłam między regałami w księgarni
kilka lat temu. Nie myślałam, że stanie się jedną z moich ulubionych. Czytając,
z każdym kolejnym rozdziałem, wzrastało moje zaciekawienie wydarzeniami, jak i
losem głównej bohaterki. Nie jest to typowa powieść, w której możemy
przewidzieć jak potoczy się fabuła. Jest pełna niespodziewanych zwrotów akcji i
co ważne – możemy zauważyć, że autor umiejętnie wprowadza czytelnika w
wykreowany przez siebie powieściowy świat, każdy wątek, wydarzenie ma tu swoje
miejsce, jest przemyślany i z niezwykłą wirtuozerią opisany. W 2004 roku Yancey
rzucił dotychczasową pracę i cały swój czas poświęcił pisaniu. Uważał, że „to
najlepsza droga, by jego marzenia stały się rzeczywistością”. Nie przedłużając
wstępu, wprowadzę Państwa teraz częściowo do świata, w którym toczy się akcja.
Cassie,
bo tak nazywa się główna bohaterka, próbuje przetrwać na zgliszczach Ameryki,
uciekając od obcych. Podczas czterech fal, które kosmici zesłali na świat,
dziewczyna traci najważniejsze osoby w swoim życiu. Pierwsza fala to ciemność.
Kolejną była powódź. W trzeciej fali nadeszła zaraza i wtedy Cassie straciła
swoją mamę. Dziewczyna z młodszym bratem i ojcem postanowili ruszyć w drogę.
Nie mogli zostać tam, gdzie mieszkali, więc zaryzykowali. Postanowili opuścić
rodzinny dom i udać się do wojskowej bazy sił lotniczych oddalonej o sto sześćdziesiąt
kilometrów. Wyczerpani wędrówką zatrzymali się w obozie nieopodal drogi.
Następnego dnia dzieci i młodzieży kazano wsiąść do autokaru, aby w pierwszej
kolejności bezpiecznie dotarli do wspomnianej bazy wojskowej, a dorosłym udać
się na zebranie do namiotu w celu narady. Ojciec dziewczyny miał złe
przeczucia. Nie chciał zostawiać swoich ukochanych dzieci. Postanowił oddać
Cassie pistolet schowany na wszelki wypadek. Gdy jej młodszy brat Sammy zajął
miejsce w autobusie okazało się, że zapomniał swojego ulubionego misia, którego
dostał od mamy. Cassie widząc, że kierowca jest zajęty, wybiegła szybko, aby
odzyskać pluszaka. Jednak gdy wróciła, zobaczyła jak jej brat odjeżdża z innymi
dziećmi autokarem. To był ostatni z pojazdów, które kierowały się do bazy
wojskowej. Pozostało jej tylko wrócić do namiotu, lecz gdy wchodziła, ojciec dał jej znak, by uciekała. Kilka chwil
później usłyszała jak mundurowi ostrzelali namiot pełen niewinnych ludzi.
Okazało się, że wcale nie byli oni sprzymierzeńcami, lecz obcymi, którzy byli
winni całemu zamieszaniu na ziemi. Wtedy straciła ojca. Los pozostawił ją zdaną
tylko na siebie. Poprzysięgła, że odnajdzie swojego brata, aby go uratować i
oddać mu misia. Podczas swojej wędrówki naraża swoje życie i poznaje mężczyznę,
który odmieni jej dotychczasowe życie.
Na
pewno nie każdemu spodoba się ta książka, ale mnie przypadła do gustu. W mojej
opinii autor świetnie poprowadził fabułę, którą narrator przedstawia nam z
kilku różnych perspektyw. Książka ma około pięćset stron, ale z zapałem
pochłonęłam ją w kilka wieczorów przy herbacie. Byłam do niej źle nastawiona,
po uprzednim przeczytaniu kilku opinii w internecie na jej temat. Prawda jest
taka, że jedyna negatywna opinia, z którą się zgadzam – to fakt, że w naszym
kraju wydawcy nie podjęli się przetłumaczenia i wydania kolejnych części tej
trylogii. Mimo dość typowego motywu zagłady świata przez obcych, jest to
powieść, która moim zdaniem powinna zająć pierwsze miejsce w rankingu w
kategorii powieści przygodowych, fantastycznych i postapokaliptycznych. Zachęcam do poświęcenia dla niej czasu.
Czytania nigdy za wiele ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz